wielka woda

„Wielka Woda”, czyli polski serial Netflixa bijący rekordy popularności na całym świecie

Piątego października odbyła się premiera serialu „Wielka Woda”. Polska produkcja z miejsca stał się hitem na całym świecie, a na rodzimym podwórku została określony jako jeden z najlepszych seriali w ciągu ostatnich lat. Historia oparta na prawdziwych wydarzeniach napisanych przez nieposkromiony żywioł…

Wrocław 1997 a Wielka Woda

„Wielka Woda” to dramat katastroficzny przedstawiający wydarzenia z roku 1997, które miały miejsce we Wrocławiu i w jego okolicach. Przyczyną powodzi, którą do dziś określa się mianem powodzi tysiąclecia były silne, niezwykle intensywne opady w górnej Odrze w dniach 4-8 lipca (w niektórych miejscach Polski spadło nawet do 500 litrów wody na metr kwadratowy). Wielka (i nieobliczalna) Woda zalała około 40% Wrocławia i zrujnowała spokojną codzienność ponad 200 000 tysięcy mieszkańców. To była największa katastrofa naturalna w XX wieku dla naszego kraju, która „sama stworzyła” scenariusz do  Wielkiej Wody w reżyserii Jana Holoubka i Bartłomieja Ignaciuka. Warto wiedzieć, że silne opady miały miejsca także w innych częściach Polski, a ich fatalne skutki dotarły również do Niemiec, Czech, Słowacji i Austrii.

Wielka Woda uderzyła ponownie…

Wielka Woda nawiedziła nas jednak ponownie piątego października, tym razem na ekranie zdobywając miliony fanów w Polsce, w Europie i w jeszcze dalszych zakątkach świata (Kanada, USA). Serial „Wielka Woda” zajął drugie miejsce pośród najlepiej oglądanych nieanglojęzycznych seriali platformy Netflix. W dniach od 3-9 października widzowie poświęcili ponad 45 tys. godziny oglądając serial, który porwał ich równie mocno niczym fale powodzi tysiąclecia sprzed 25 lat. W Polsce mówi się głośno, że to jedna z najlepszych produkcji ostatnich lat. Serial liczy sześć odcinków, a każdy z nich to emocje z których składa się cały scenariusz. Można by rzec, że emocje wylewają się z niego niczym Wielka Woda i do tego ta gra aktorska…

Serial w ogniu krytyki

Wielka Woda w wydaniu serialowo-ekranowym to „żywioł”, który zdobywa rzesze odbiorców, pomimo zniszczeń jakie za sobą niesie. A co w takim razie z ogniem krytyki?! Wielka Woda spokojnie go pochłania, jednak nie swoją siłą, a magią. Opinie recenzentów i krytyków są przez nią zdobyte, a wszyscy zainteresowani coraz bardziej wciągnięci w jej fale. W polskiej produkcji można znaleźć wiele elementów, które przyczyniły się do jej sukcesu i dobrych opinii w środowisku filmowym. Po pierwsze to prawdziwa historia napisana przez żywioł, do którego świetnie wpasowały się pomysły duetu reżyserskiego (Holoubek, Ignaciuk) i scenarzystów (Kinga Krzemińska, Kasper Bajon). Drugi element to dobór aktorów i ich gra (między innymi Anna Dymna, Tomasz Kot, Jerzy Trela). Postaci są bardzo wyraziste pod kątem psychologicznym nawet jeżeli odzwierciedlają losy zwyczajnych mieszkańców Polski z lat dziewięćdziesiątych (nie ujmując nikomu; podobno piękno leży w prostocie). Trzeci element, a może „trzeci wał”, który przekroczyła „Wielka Woda” w celu zdobycia serc i uwagi filmowych koneserów (i nie tylko) to efekty specjalne, które stanowią wysoką jakość całej produkcji. Brak hollywoodzkiego splendoru i niepotrzebnych fajerwerek, tylko umiejętnie budowane napięcie w oczekiwaniu niszczycielskiego żywiołu…

Bezsprzecznie „Wielka Woda” to serial, który z miejsca stał się dziełem. To historia, która przyciąga zainteresowanie i przynosi obawy. Obawy  o ludzkie losy i miejsca ich życia. Na szczęście można oglądać to wszystko z pozycji siedzącej, zazwyczaj z kubkiem ciepłej herbaty w dłoni. Obyśmy podobne historie oglądali tylko w świecie serialowych produkcji, zamiast w kolejnym odcinku wieczornych wiadomości.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.